ludzie znają mnie jako miłośnika psów, ale niewielu zna mnie jako pisarza.
Jeśli spotkałeś mnie w „prawdziwym życiu”, wiesz, że mogę być niesamowicie cichy. Jestem naprawdę wspaniały w sprawie, że normalne sytuacje są dość niezręczne. Z tego pochodzi moje pragnienie pisania. Ssę opowiadając historie – w rozmowie – więc zamiast tego piszę.
Kochałem psy tak długo, jak pamiętam, to samo dotyczy pisania. Moje pierwsze wspomnienie psa jest trzymanie szczeniaka wodnego spaniel, które dostałem, gdy miałem 2 lub 3 lata. Była ciemną, kręconą piłką, a ona i ja nie dorastaliśmy zbyt blisko. Im starszy dostaję, zauważyłem, tym bardziej przywiązałem się do moich psów.
Moi rodzice kupili szczeniaka Golden Retriever, kiedy miałem 3 lata. Pamiętam, jak odwiedziłem hodowcę, w którym to, co wydawało się dziesiątki czerwonych psów, podskoczyło i szczeknęło na mnie zza ogrodzenia łącza łańcucha. Musieliśmy wybrać naszego szczeniaka lub spotkać jej rodziców.
Nie pamiętam życia bez psów i trudno jest przypomnieć sobie czas, kiedy nie byłem w stanie pisać. Pamiętam, jak narysowałem faliste linie i pytałem mamę, co to powie. Po prostu założyłem, że moje „pisanie” coś znaczy i że będzie w stanie mi powiedzieć. Lubię myśleć, że powiedziała mi, że może to oznaczać wszystko, co chciałem.
W tym wieku mieszkałem już z trzema różnymi psami. Moi rodzice mieli obsesję na punkcie czarnego laboratorium tenisowego, czekając na mnie w tygodniu, w którym wróciłem ze szpitala jako noworodek. Przypuszczam, że Jessie miała ważną pracę – nauczyła niemowlęcia, by kochać psy.
Jeden z moich pierwszych czasopism był od lata, kiedy miałem 7 lat i pojechaliśmy rodzinnymi wakacje na Black Hills w Południowej Dakocie. Moje wpisy to głównie listy różnych zwierząt, które zauważyłem w Badlands, Custer State Park i „Bear Country, USA”. Wśród moich wzmianek o czarnych niedźwiedzie, jeleniu, Pronghorn i Buffalo jest kilka obserwacji na temat psów.
Od tego czasu pisałem strony i strony fikcji i literatury faktu – dużo o psach, niektórych nie. Niektóre to dobre pisanie, większość nie.
Tak jak miłośnicy psów muszą posiadać psy, pisarze muszą pisać. I oni też muszą być wysłuchane. Dzięki Bogu za blogi, chociaż kiedyś słyszałem, że przeciętny blog ma 1,5 czytelników. Jeśli mam trzy, myślę, że radzę sobie całkiem nieźle (cześć, Ma!).
W tej chwili pracuję nad książką o szczęściu psów, ekscytującym wyzwaniem dla mnie. Będę patrzył na różne pary ludzkie i to, jak nasze psy są szczęśliwe, bez względu na to, z kim się „utknęły”. Idąc dalej wraz z tym projektem, z niecierpliwością czekam na opinie od czytelników tego kundla.
Czasami muszę sobie przypomnieć, jakie mam szczęście, że mogę osiągnąć swoje cele w życiu: zrelaksować się. Badać. Zrozum psy. Pisać.
Dla mnie zawsze będzie wczesne poranki, pióro w ręku, pies u moich stóp. Zawsze będą późne noce, świecący ekran laptopa, pies wciąż u moich stóp.
Zawsze będzie więcej psów do ratowania, trenowania, ucieczki. A kiedy są psy, zawsze jest więcej inspiracji do pisania.